poniedziałek, 27 czerwca 2011

Szydełko, czyli jak babcia nauczyła mnie dziergać.

Moją babcię pamiętam od zawsze z drutami lub szydełkiem w rękach. Fascynowała mnie. Godzinami siedziała przekładając oczka. Nigdy nie wiedziałam kiedy, nagle rodził się sweter, garsonka lub obrus.
Nauczyła mnie swojej sztuki, kiedy miałam około 10 - 11 lat.
Pierwszą spódnicę zrobiłam dla siebie w VI klasie szkoły podstawowej na szydełku. Proste paseczki błękitno granatowe, ale nikt takiej nie miał! A duma, że zrobiłam ją sama rozpierała mi pierś :)
Od tamtej pory robiłam swetry, których zazdrościły mi koleżanki, kamizelki i szale. Sprawność manualna pozwoliła mi rozwijać swoje pasje, nauczyłam się haftu i trudnej sztuki heklowania, ale to babcia na zawsze pozostanie dla mnie wzorem.
 Pamiętam, jak w podeszłym wieku cierpiała na potworne bóle ramion, które nie pozwoliły jej utrzymać filiżanki, ale na malutką serwetkę zawsze miała siłę. Ta pasja, której poświęciła się do ostatniego dnia przeszła na mnie, podtrzymuję tradycję domu, w którym to kobieta potrafi zrobić właściwie wszystko aby dom wyglądał ciepło, przytulnie i zupełnie inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz